fot. Tomasz Nessing

W 2017 roku ZOSTAŁEM wybrany w projekcie #MY TWORZYMY WODZISŁAW#. Projekt ZRZESZAŁ osoby ZASŁUŻONE dla miasta WODZISŁAWIA ŚLĄSKIEGO ze ŚWIATA kultury, sportu i biznesu. W ramach projektu UDZIELIŁEM Gazecie WODZISŁAWSKIEJ obszernego wywiadu na temat mojego PODEJŚCIA do fotografii. Wywiad w CAŁOŚCI MOŻNA PRZECZYTAĆ na tej stronie. Fotografie zamieszczone na stronie POCHODZĄ ze spotkania autorskiego KTÓRE ODBYŁO SIĘ w 2019 roku w WODZISŁAWSKIM CENTRUM Kultury.

W kwietniu, w ramach projektu Debuts, trafił do grona najbardziej utalentowanych wschodzących polskich fotografów. Nader wszystko w twórczości ceni indywidualność i prawdę, a to składa się na jego fotograficzny autoportret. W kolejnej odsłonie jubileuszowego cyklu #tworzyMYwodzisław prezentujemy Michała Konrada.

Muszę wiedzieć, że to, co robię, jest dobre

Dzień zaczyna od dwóch kaw na czczo. Zwykle fotografie wykonuje rano w miejscach, które u przypadkowych przechodniów mogą wzbudzić ciekawość. Pracuje sam. Stworzone w głowie obrazy pieczołowicie zamieszcza w kadrach. Tak powstają cykle, a jeden z nich mogliśmy zobaczyć podczas ostatniej edycji Rybnickiego Festiwalu Fotografii. Mowa o Michale Konradzie (właściwie Michale Smudzie), którego prace publikowane były w Polsce, jak i zagranicą. – W Rybniku można było zobaczyć mój debiutancki projekt „Przejścia”. Za tą rzecz rok temu zdobyłem brązowy medal w prestiżowym konkursie Neutral Density Photography Awards w kategorii fine art conceptual – mówi Michał Konrad. – Interesuje mnie wiele tematów, ale w dużej mierze są to opowieści o mnie, które dotykają emocjonalnej sfery – dodaje.

Metoda prób i błędów

Jak zaprzyjaźnił się z fotografią? Jako dziecko bardzo lubił malować. Stopniowo też zaczął interesować się sztukami wizualnymi. Kolejnym krokiem był aparat fotograficzny, analogowy FED. – O dziwo, filmu nigdy sam nie wywołałem, ale za to kadry, które wtedy zrobiłem, pamiętam do dziś – wtrąca. – To był aparat rodzinny, nie pamiętam już jak się u nas pojawił. W domu nikt go nie używał, więc ja, z czystej ciekawości, postanowiłem to zrobić – dodaje.

Była to trafna decyzja. Wykonywanie zdjęć powoli zaczęło go wciągać do tego stopnia, że po jakimś czasie zamarzył o aparacie cyfrowym. Ze względu na ograniczone finanse szukał okazji, by kupić sprzęt w atrakcyjnej cenie. – Na aukcji internetowej natrafiłem na aparat z różnymi dysfunkcjami. Nie działał w nim światłomierz, autofocus, ale to mnie nie zniechęciło. I tak zacząłem fotografować. To był pierwszy aparat, za pomocą którego uczyłem się wykonywać zdjęcia, na zasadzie prób i błędów – opowiada Michał Konrad.

Na początku jego fotograficzny cel był mało sprecyzowany. Tematem zdjęć najczęściej stawał się otaczający świat, przyroda. Jak wspomina, była to wyłącznie czysta nauka. Z czasem stał się bardziej konkretny. Zaczął interesować się portretem. Warto zaznaczyć, że proces fotograficznego rozwoju, poszukiwania własnego języka w tej dziedzinie sztuki w przypadku wodzisławskiego fotografa dzielił się na etapy, nie był ciągły. – Jak to w życiu bywa, sprawy codzienne, fakt, że jestem ojcem trzech córek sprawiły, że z fotografią musiałem rozstać się na jakiś czas – dodaje z uśmiechem Michał Konrad. – Sprzedałem sprzęt, ale potrzeba tworzenia była we mnie tak silna, że pomysły na kolejne kadry sukcesywnie powstawały w mej głowie – akcentuje.

Pora na debiut

Zakupił średnioformatową Holgę. Praca z tym aparatem była momentem przełomowym w twórczości wodzisławianina. Ukształtowała go i pozwoliła poczuć się bardziej dojrzałym, pewnym siebie twórcą. To pozwoliło mu ostatecznie wybrać konkretny sprzęt, który posłużył do stworzenia debiutanckiego cyklu „Przejścia”. – Trzy miesiące konkretnej, dokładnie zaplanowanej pracy przyniosły namacalny efekt. Kadry wpierw powstawały w mojej głowie, im lepiej je sobie wymyśliłem, tym łatwiej było mi je wykonać. Czułem satysfakcję z tego, że wszystko przebiega pomyślnie – opowiada.

Kolejno powstała „Ziemia Obiecana” – metaforyczny, osobisty cykl, który nawiązuje do tematu człowieka i jego miejsca na ziemi. Potem była „Amnezja” – zmuszające do refleksji zdjęcia, będące próbą odpowiedzi na pytanie, co stać się może, gdy zatracimy się w dobrze znanej rzeczywistości.

– W tym cyklu kierowałem się też trochę swoim doświadczeniem, ponieważ jako dziecko miałem wypadek na rowerze i straciłem pamięć. Te fotografie odzwierciedlają emocje, jakie wtedy czułem – zaznacza. – Ostatni projekt „Motyl”, odnosi się do człowieka i zwariowanego, niebezpiecznego świata, w którym egzystuje. Takie tematy mnie intrygują, takie chcę poruszać. To one stanowią mój autoportret. Są emocjonalne i w moim rozumieniu fotografii, takie być powinny – dodaje.

Własna droga

Zanim powstaną zdjęcia, wpierw w głowie autora – jako swoista baza – rodzi się tekst. Michał Konrad unika jednoznaczności i w opisie, i w fotografiach. Zmusza odbiorcę do głębszej refleksji. Nader wszystko w twórczości ceni sobie indywidualność i prawdę. Zauważa, że w zasadzie każdy z nas ma aparat i może wykonywać zdjęcia. Pokazywać je w dowolnej formie, ale mało z tej masy fotografii jest istotnych i zasługuje na uwagę, bo wiele jest podobnych do siebie. – Warto iść własną drogą, być w tym odważnym i nie bać się ocen innych, tylko realizować swój cel. A jeśli jest się wystarczająco zdeterminowanym, to umiejętności pozwolą na realizację takich właśnie fotografii – dobrych, z których będziemy zadowoleni – przekonuje. – Moja droga była na tyle klarowna, że nie potrzebowałem czerpać inspiracji z prac innych autorów. Nie przeczytałem też żadnej książki na temat fotografii, bo mnie to bardzo nudziło. Sam rejestrowałem obrazy, uczyłem się, a to co miałem w głowie, musiało ostatecznie zgadzać się z tym, co widziałem na wykonanym zdjęciu. Szukałem siebie w tych obrazach. W tym tkwiła ich istota – dodaje Michał Konrad.

Prace wodzisławianina zostały docenione i doczekały się publikacji między innymi w magazynach: Pokochaj Fotografię, Dodho, Seventres, Monovision, Black, Scopio Network, Visionary czy w kwartalniku literackim Szafa. Co więcej w kwietniu, w ramach projektu Debuts został zaliczony do grona najbardziej utalentowanych wschodzących polskich fotografów. W konkursie zaprezentował cykl „Ziemia Obiecana”. – Przede wszystkim sam oceniam to, co robię i muszę być absolutnie przekonany, że jest to dobre. Na takim etapie nie można odpowiedzialności za wybór zdjęcia takiego czy innego scedować na innych. Oczywiście, nie każdemu rodzaj fotografii, jaki uprawiam, musi się podobać. Najważniejsze, by były to projekty, z którymi ja się zgadzam – uzupełnia.

fot. Tomasz Nessing

Wciągająca przestrzeń

Fotografie powstają w okolicy, na pograniczu polsko-czeskim, w okolicy Gorzyc, Tworkowa, na meandrach Odry. Te miejsca tworzą przestrzenie, w których wodzisławski fotograf czuje się doskonale. Ponieważ skupia się na autoportretach, jego fotografia wymaga poświęceń i… gibkości. Ustawienie samowyzwalacza, jakie preferuje autor, nakazuje wręcz ułożenie właściwego kadru w bardzo krótkim czasie. – 20 sekund zazwyczaj wystarcza, bo dokładnie wiem jak zdjęcie ma wyglądać. A fakt, że nie ma wężyka spustowego to nawet dobrze, bo czasem takie bieganie pozwala mi się rozgrzać, zwłaszcza gdy pracuję w minusowej temperaturze – dodaje żartobliwie. – Dobra kondycja też się przydaje. Wymyśliłem sobie zdjęcie, na którym miałem być mocno zmęczony. By osiągnąć właściwy efekt, przed jego wykonaniem biegałem jakieś 6 km. A że ujęcie za pierwszym, a nawet trzecim podejściem nie było zadowalające, powtarzałem bieg po raz kolejny – puentuje z uśmiechem. Fotografowanie mobilizuje nie tylko do aktywności, ale skłania też do rozwijania innych umiejętności. Do jednego zdjęcia z cyklu „Ziemia Obiecana” niezbędna była trąbka. Autor kupił ją, wykonał zdjęcie, a że marzył o tym, by nauczyć się na niej grać, teraz ma ku temu sposobność. Ćwiczy w wolnej chwili, myśli zaczyna też kierować w stronę kolejnego projektu. Póki co zdradził, że rozpoczyna pracę nad cyklem „Bezsenność”.

In 2017 I was chosen in the project #MY TWORZYMY WODZISŁAW #. The project brought together people distinguished for the city of Wodzisław Śląski from the world of culture, sport and business. As part of the project, I gave Gazeta Wodzislawska a comprehensive interview about my approach to photography. The entire interview can be read on this page. Photos posted on the site come from the author’s meeting that took place in 2019 at the Wodzislaw House of Culture.

In April, as part of the Debuts project, he found himself among the most talented emerging Polish photographers. Everything in creativity values individuality and truth, and this makes up his photographic self-portrait. In the next installment of the jubilee series # createsMYwodzisław we present Michał Konrad.

I need to know that what I do is good

The day starts with two empty coffees. Usually, he takes photographs in the morning in places that may attract curiosity to random passers-by. I work alone. He carefully puts the images created in his head in the frames. This is how the cycles are created, and one of them we could see during the last edition of the Rybnik Photography Festival. I am talking about Michał Konrad (actually Michał Smuda), whose works have been published in Poland and abroad. – In Rybnik you could see my debut project „Transitions”. A year ago I won a bronze medal in the prestigious Neutral Density Photography Awards in the fine art conceptual category – says Michał Konrad. – I am interested in many topics, but to a large extent they are stories about me that affect the emotional sphere – he adds.

Trial and error method

How did he make friends with photography? As a child, he liked to paint very much. He also gradually became interested in visual arts. The next step was a camera, an analog FED. – Strangely enough, I never made a movie myself, but I still remember the still frames I made then – he says. – It was a family camera, I don’t remember how it appeared here. Nobody used it at home, so I, out of curiosity, decided to do it – he adds.

It was a good decision. Taking photos slowly began to engage him to the extent that after some time he dreamed of a digital camera. Due to limited finances, he was looking for an opportunity to buy equipment at an attractive price. – At the internet auction I came across a camera with various dysfunctions. The light meter and autofocus didn’t work in it, but that didn’t discourage me. And so I started photographing. It was the first camera that I used to learn to take pictures on the basis of trial and error – says Michał Konrad.

At the beginning, his photographic purpose was vague. The theme of the photos most often became the surrounding world, nature. As he recalls, it was pure science. Over time, it became more specific. He became interested in portraiture. It is worth noting that the process of photographic development, searching for your own language in this field of art in the case of a photographer from Wodzisław was divided into stages, it was not continuous. – As it happens in everyday life, the fact that I am the father of three daughters meant that I had to part with photography for some time – adds Michał Konrad with a smile. – I sold equipment, but the need to create was so strong in me that ideas for subsequent staff successively arose in my head – he emphasizes.

It is time for the debut

He bought a medium format Holga. Working with this camera was a breakthrough in the work of the inhabitant of Łódź. She shaped him and made her feel like a more mature, confident artist. This eventually allowed him to choose the specific equipment that was used to create the debut series „Transitions”. – Three months of specific, carefully planned work brought tangible results. First, the frames were created in my head, the better I invented them, the easier it was to make them. I felt satisfaction that everything was going well – he says.

Subsequently, the „Promised Land” was created – a metaphorical, personal cycle that refers to the subject of man and his place on earth. Then there was „Amnesia” – forcing photos to reflect, which are an attempt to answer the question of what can happen when we lose ourselves in a well-known reality.

– In this cycle I was also a bit guided by my experience, because as a child I had a bicycle accident and lost my memory. These photographs reflect the emotions that I felt then – he emphasizes. – The latest project „Butterfly” refers to man and the crazy, dangerous world in which he exists. These topics intrigue me, I want to talk about them. They are my self-portrait. They are emotional and in my understanding of photography, they should be – he adds.

Own Way

Before the pictures are created, first in the author’s mind – as a kind of base – the text is born. Michał Konrad avoids ambiguity in description and in photographs. It forces the recipient to deeper reflection. Everything in creativity values individuality and truth. He notices that basically everyone has a camera and can take pictures. Show them in any form, but few of this mass of photography is relevant and deserves attention, because many are similar to each other. – It’s worth going your own way, be brave in this and not be afraid of the opinions of others, but pursue your goal. And if you are sufficiently determined, then the skills will allow you to take such photographs – good, which we will be satisfied – argues. – My path was so clear that I didn’t need to draw inspiration from the work of other authors. I didn’t read any photography book because it bored me a lot. I recorded the pictures myself, studied, and what I had in my head had to agree with what I saw in the picture taken. I was looking for myself in these paintings. That was their essence – adds Michał Konrad.

Wodzisław’s works have been appreciated and have been published, among others, in magazines: Love photography, Dodho, Seventres, Monovision, Black, Scopio Network, Visionary and in the literary quarterly Szafa. What’s more, in April, as part of the Debuts project, he was included in the group of the most talented emerging Polish photographers. In the competition he presented the cycle „Promised Land”. – First of all, I assess what I do and I have to be absolutely convinced that it is good. At this stage, you cannot be responsible for choosing one or another photo. Of course, not everyone needs the type of photography they like. The most important thing is that they are cycle with which I agree – he adds.

Addictive space

Photographs are taken in the area, on the Polish-Czech border, in the area of Gorzyce, Tworków, on the meanders of the Oder. These places create spaces in which the photographer from Wodzisław feels great. Because he focuses on self-portraits, his photography requires sacrifices and … flexibility. Setting the self-timer, which the author prefers, even requires that the correct frame be arranged in a very short time. – 20 seconds is usually enough because I know exactly how the photo should look. And the fact that there is no drain hose is even good, because sometimes such running allows me to warm up, especially when I work at minus temperature – he adds playfully. – Good condition is also useful. I came up with a picture in which I was to be very tired. To achieve the correct effect, I ran about 6 km before doing it. And that the shot after the first or even the third attempt was not satisfactory, I repeated the run once again – concludes with a smile. Photographing mobilizes not only to activity, but also encourages the development of other skills. A trumpet was needed for one photo from the Promised Land series. The author bought it, took a picture, and that he dreamed of learning how to play it, now he has the opportunity to do so. He practices in his free time, he also starts to direct his thoughts towards the next project. For the time being he revealed that he is starting work on the cycle „Insomnia”.

source: Gazeta Wodzisławskaa